poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Omletowe love - 6 pomysłów na śniadanie


Śniadanie śniadaniem... omlet to świetna opcja na posiłek, po prostu. Ale od początku i z jakimś wstępem może ;)

Coraz częściej pytacie mnie o przepisy na omlety, które wrzucam z zamiłowaniem na instagram. To spowodowało, że postanowiłam zebrać kilka “do kupy” i ogarnąć dla Was taki omletowy post. W tym wszystkim nie ma żadnych czarów, to nie magiczne receptury. Przeważnie wrzucam do takiego omleta to, na co akurat mam ochotę. Tak więc jeśli komuś z Was choćby jeden z przepisów przypadnie do gustu, to będzie miód na moje serce :)

Wrzucam tu kilka pomysłów na bazę tj.sam omlet, gdzie oczywiście proporcje składników możecie dobierać pod własne zapotrzebowanie; oraz propozycję dodatków, którą również możecie skomponować po swojemu.

No to lecim z tym koksem ;)


Moja klasyka gatunku - omlet owsiany




3-4 łyżki płatków owsianych (zawsze moczę wcześniej w wodzie)
3 jajka
1 łyżka mąki kokosowej
1 łyżeczka spiruliny
cynamon (wedle uznania)

Wszystkie w/w składniki miksujemy i smażymy na oleju kokosowym pod przykryciem.

Dodatki:

1 kiwi
chipsy z kokosa (mogą być wiórki)
kilka orzeszków ziemnych niesolonych



Nowe love - omlet amarantusowy


2-3 łyżki płatków owsianych (wcześniej namoczonych w wodzie)
3 jajka
2 łyżki mąki z amarantusa
kardamon (wedle uznania)
1 płaska łyżeczka maca (niekoniecznie)

Wszystkie w/w składniki miksujemy i smażymy na oleju kokosowym pod przykryciem.

Dodatki:

1 świeża gruszka
amarantus ekspandowany



Omlet jaglany




2 łyżki mąki jaglanej
2 łyżki płatków jaglanych
1 łyżka mąki kokosowej
3 jajka
dowolne mleko roślinne (u mnie Bio organic rice drink coconut)
gałka muszkatołowa
imbir w proszku u mnie jak zawsze od Dary Natury

Płatki jaglane zalewamy mlekiem roślinnym i odstawiamy na chwil kilka :) Następnie wszystkie w/w składniki miksujemy i smażymy na oleju kokosowym pod przykryciem.

Dodatki:

zmiksowane mango
świeży kokos
nasiona chia




Czekoladowy orzech




3-4 łyżki płatków gryczanych (wcześniej namoczonych w wodzie)
1 łyżka mąki kokosowej
3 jajka
1 łyżeczka karobu lub kakao
przyprawa do piernika i innych ciast od Dary Natury lub cynamon i kardamon

Wszystkie w/w składniki miksujemy i smażymy na oleju kokosowym pod przykryciem.

Dodatki:

½ banana
20g orzeszków ziemnych niesolonych lub łyżka masła orzechowego 100% (bez cukru itp)

Miksujemy banana i orzeszki na gładką masę, jeśli masz masło orzechowe możesz po prostu rozgnieść banana widelcem i dorzucić łychę masła orzechowego.




Gryczana marchewa


2-3 łyżki płatków gryczanych (wcześniej namoczonych w wodzie)
2 łyżki otrębów gryczanych
3 jajka
1 łyżka mąki kokosowej
1-2 marchewki (pokrojone w kostkę)
kurkuma

Wszystkie w/w składniki miksujemy i smażymy na oleju kokosowym pod przykryciem.

Dodatki:

1 jabłko
cynamon

Jabłko trzemy na tarce o grubych oczkach lub kroimy na małe kawałki/plastry, wrzucamy do naczynia z wcześniej rozgrzaną łyżeczką oleju kokosowego i przyprawiamy cynamonem. Dusimy kilka minut.



Kokosowe mango


3-4 łyżki mąki kokosowej
3 jajka
1 łyżeczka spiruliny
mleko kokosowe
chipsy/wiórki kokosowe (wedle uznania)

Miksujemy mąkę kokosową, jajka i odrobinę mleka kokosowego. Gdy osiągniemy jednolitą masę dorzucamy wiórki/chipsy kokosowe, mieszamy i całość wylewamy na rozgrzaną patelnię z olejem kokosowym. Smażymy pod przykryciem.

Dodatki:

½ mango
1 łyżka nasion chia

Mango miksujemy na gładką masę i dodajemy łyżkę nasion chia, mieszamy.


Krótko na “do widzenia”



Jestem małym omletowym psycholem, fakt... który ponadto lubi stać przy garach ;) Jednak nie lubię spędzać w kuchni wieczności. Dania smaczne, a szybkie i proste w przygotowaniu są więc mile widziane. Omlet to naprawdę spoko opcja na posiłek, nie tylko dlatego, że jest szybki i prosty w przygotowaniu (15-20 min.). To brak nudy na widelcu, bo można z nim miksować różne cuda wianki i finalnie zawsze wyjdzie coś pysznego. Można kombinować do woli, przyrządzić go na słono, ostro, słodko. Ponadto to świetna “metoda na głoda”, bo syci na długo. Do tego idealnie sprawdza się w roli “2w1” - za jednym zamachem można wyczarować “omlet na wypasie”, który spokojnie posłuży za dwa posiłki. Wystarczy odpowiednio zwiększyć ilość składników, dobrać różne dodatki np. do jednej części owoce/bakalie/orzechy do drugiej warzywa/nasiona i dwa lunch box’y gotowe. Jeśli ilość omletowej masy Cię przerasta i obawiasz się, że Twoja patelnia nie ogarnie tematu, możesz spokojnie wrzucić go do piekarnika w formie na tartę czy keksówce, wyjdzie równie pysznie.



Smaczności ! :)

piątek, 24 lutego 2017

Trenuj, nie wariuj - słów kilka o internetowych radach fitnessowych

Ja dziś nie o pączkach i ich anatomii (sorry). Nie o tym, jak je spalić i ile czasu z jaką intensywnością trzeba dłubać palcem w nosie, aby ani jeden krepelek nie poszedł tam, gdzie nie chcemy.

Dziś krótko, z cyklu: co mi we łbie gra ;)




Może ja jestem innego sortu, ale uważam, że świat sportu, fitnessu, ogólnie rzecz ujmując aktywności fizycznej, zaczął iść w jakąś totalnie porąbaną stronę, której ja osobiście nie ogarniam.

Internety sypią jak z rękawa złotymi radami, co ćwiczyć, kiedy i gdzie najlepiej, co ubrać aby nie odbiegać zanadto od najnowszych trendów bo oczywista oczywistość, że dresy czy legginsy “no name” to -500 od zajebistości. Instagramy i Facebooki strzelają po oczach sześciopakami, bickami i tyłkami, które nie mieszczą się w wyświetlaczach telefonów (wszystko oczywiście #nofilter i w majtach Calvina Kleina, bo inne to obciach na resorach). Ach i ta bezcenna dawka codziennej motywacji: “rusz dupę!”, “nie bądź ci..apa” z głównym przesłaniem “forma do lata sama się nie zrobi”, a bikini na miarę nie szyją więc trzeba koniecznie się wcisnąć w rozmiar rzędu S, bo inaczej na plażę wstęp wzbroniony i w ogóle najlepiej ludziom na oczy się nie pokazuj. O mateńko, pranie mózgu zjadasz na śniadanie i popijasz poranną kawą.


Obserwuję cały ten cyrk i jedyne co hamuje mnie przed wyjściem na ulicę i strzelaniem do przypadkowych ludzi jest...trening, of kors ;)


Jednak nie ukrywam, jestem takim małym świrem, który przeszedł na sobie wiele crash testów i z niejednej internetowej witryny porady przerabiał w realu. Efekt? Utrata wiary w to co robię, w swoje umiejętności, postępy i chęci do mojej dalszej małej walki. I co gorsza, ślepe maglowanie ćwiczeń, które nie do końca dobrze wpływały na moją sylwetkę. Głupie? No, jak jasna cholera!

Niemiłosiernie wkurza mnie, że w całym tym motłochu ginie śmiercią tragiczną to co najważniejsze: przyjemność z treningu, myśl o kopnięciu endorfinką, o zdrowiu, o większej sprawności, znakomitym samopoczuciu i bezcennej satysfakcji po skończonym wycisku jaki sobie zafundujemy.

Ja ćwiczę ponieważ chcę być sprawna, zdrowa, silna, chcę przełamywać własne słabości i granice..chcę się świetnie czuć we własnej skórze, a odbicie w lustrze cieszące oko to wisienka na torcie. Nie chcę się porównywać z innymi fit dziewuchami. Choć niestety dzięki uprzejmości social mediów czasem ciężko to przeskoczyć. Myślę, że każdy/a z nas ma taki etap na swoim koncie. W moim przypadku do tego wszystkiego dochodzi fakt, że od 30-stu lat niezmiernie krytyczna i wymagająca w stosunku do siebie, ze mnie menda. Zawsze uważam, że mogę zrobić coś lepiej, solidniej, bardziej. Na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuacje, kiedy to przyznałam, tak z pełną satysfakcją i zadowoleniem, że zrobiłam dobrą robotę. Gdy udało mi się nabrać dystansu do tych wszystkich internetowych kwiatków, w końcu doszłam ze sobą do ładu i znalazłam na siebie sposób, w końcu jestem zadowolona z tego co widzę, a nauki wyniesione z licznych potknięć nie poszły w przysłowiowy las.



Nie twierdzę, że wszystko co oferuje nam internet w dziale fitnessu, sportu i zdrowia jest stertą bzdur z piekła rodem, których trzeba unikać jak diabeł święconej wody. Chodzi mi o to, aby umiejętnie stosować się do wszystkich rad i informacji, na które natrafiamy. Zaufaj wykwalifikowanym trenerom z doświadczeniem. Jednak, gdy widzisz, że coś na Ciebie nie działa, idzie w odwrotnym do zamierzonego kierunku, zmień plan. Kombinuj, próbuj, testuj. Przecież, co kręci trenera X nie musi kręcić Ciebie i nie dla wszystkich “siad na boski zad”. Mój kuper przysiadów nie łyka na co zwróciłam uwagę dość późno, bo ślepo trzymałam się złotych rad, że przysiad to złoty środek, bo najlepszy, bo bez niego tyłka nie wydziergasz. Bzdura. Ciało masz jedno, słuchaj go.


Krótko na “do widzenia”


Doceń to wszystko co dla siebie robisz, każdy nawet najmniejszy progres jaki u siebie zaobserwujesz. Tym bardziej, jeśli eksperymentujesz na sobie bez opieki trenerów, dietetyków i innych magików mniejszego bądź większego kalibru. To Twoja robota, Twoje zasuwanie na treningi bez względu na to czy pluje żabskami na dworze czy pizga złem z zimna... to Twój upór i samodyscyplina, to Twoje motywacyjne kopnięcia w dupsko, gdy wymówki zaczynają wskakiwać na łeb. Uwierz w siebie. Obserwuj swoje ciało i nie stosuj bezmyślnie wszystkich fitnessowych myków. Ciesz się treningiem, to Twój czas, najbardziej skuteczny reset w ciągu dnia; baw się tym, bo to jeden z jego lepszych momentów.

Cały świat wariuje, ale Ty pozostań sobą i “nie bierz siebie tak cholernie serio”.


Niech endorfiny będą z Wami ;)


poniedziałek, 16 stycznia 2017

Co przegryźć w pracy - 13 zdrowych propozycji


No dobra, było o “diabelskich” produktach, których jedzenie w pracy (i nie tylko w pracy) grozi śmiercią lub kalectwem. W końcu przyszedł czas na kilka propozycji, które dostają zielone światło.


Wiem, że dla większości z nas doba jest za krótka. Zawsze wszystko dzieje się w biegu, zawsze na wszystko brakuje czasu, a już tym bardziej, na przygotowywanie “roboczej wałówki”. Jeśli należysz do osób, które tak uważają, zmień priorytety.

Tak naprawdę przygotowanie posiłku do pracy to bułka z masłem, choć nie do końca o tę bułkę mi chodzi ;) Co jest ważne? Musi być smacznie, pożywnie i sycąco. I tak na dobrą sprawę jest wiele opcji takich posiłków, a ich przygotowanie nie zajmuje więcej niż 30 minut.


Omlety


Jak powszechnie wiadomo wpierniczanie omletów to moja pasja ;) Dlatego jako pierwsza wjechała propozycja omletowa. Dlaczego? Omlet to szybki sposób na pożywny posiłek. Można go przygotować na słono lub słodko. Tutaj “sky is the limit” bo do omleciora możesz wrzucić dosłownie wszystko na co masz ochotę.

U mnie najczęściej omlet składa się z: 3-4 jajek, płatków owsianych (wcześniej namoczonych w przegotowanej wodzie) lub kaszy jaglanej, ryżu (co tam z obiadu zostało ;)), czasem dorzucam mąkę kokosową, kasztanową lub z ciecierzycy (ilość węglowodanów uzależniam od dnia treningowego). Czasem składniki miksuję, czasem nie. Wszystko zależy od tego ile mam czasu, na co ochotę i.t.d. Dodatki wedle upodobań. W omletach na słono zawsze lądują warzywa i zioła, jakiś kurak czy wołowina, czasem swojski boczuś. Omlety na słodko często są w parze z owocami, orzechami, czasem z masłem orzechowym czy jogurtem naturalnym. Opcji jest ogrom, a czas przygotowania nie przekracza 20 minut.


Sałatki

Tu sprawa ma się podobnie jak z omletami. Sałatkę do pracy można wyczarować w 15 minut, tak naprawdę ze wszystkiego na co ma się ochotę. Pamiętajmy o pełnowartościowym białku, węglach złożonych, zdrowym tłuszczu i warzywach. Można wkroić kawałek mięcha lub ryby z obiadu, dorzucić trochę ryżu, kaszy czy komosy. Oczywiście ciecierzyca, soczewica czy tofu też mile widziane. Warzywa z ziołami i odrobiną oliwy lub oleju kokosowego idealnie dopełnią klimat.


Jeśli jesteś typowym podjadaczem, lubisz podczas pracy coś skubnąć, chrupnąć. Poniżej kilka smacznych propozycji, przy których wszystkie paluszki i inne krakersy mogą się schować. O!


Marwitki - surowe marchewki


To propozycja dla extremalnych leniwców. 100% marchewki, surowa, chrupiąca, świeża, którą można kupić w drodze do pracy, bo jest dostępna w bardzo wielu sklepach. Można oczywiście przygotować taką przekąskę w domu i wrzucić do swojego lunch box’a wcześniej obrane, ulubione warzywa.

Crispy natural


Topinambur zamiast chipsa? Dlaczego by nie! Smakiem przypominają typowe solone chipsy, jednak różnią się od nich znacznie. W paczce znajdziecie 100% naturalnego produktu, nie chowa się tu nic więcej. Polepszacze smaku, glutaminian sodu i takie tam atrakcje nie znajdą tu dla siebie miejsca :)

Przekąska Chias


To smoothie z nasionami chia, które tworzą parę idealną ;) Bez cukru i innych sztuczności. To konkretny strzał błonnika, witamin i minerałów. Są przepyszne :)


Teraz kilka propozycji dla osób, które uwielbiają ciastki i bez słodkiego nie są w stanie egzystować ;) Jak wiadomo “typowe słodycze” naszprycowane są utwardzonymi tłuszczami, cukrem w każdej postaci, barwnikami, aromatami i różnego typu polepszaczami. Zdrowe zamienniki słodyczy są dostępne na sklepowych półkach, trzeba tylko dobrze poszukać i oczywiście rzucić okiem na etykietę. Nie wszystkie produkty, które znalazły miejscówkę na półce eko czy ze zdrową żywnością można potraktować z automatycznym zaufaniem. Poniżej kilka propozycji, które można wcinać bez mrugnięcia okiem :)

Batony z energią


Ich smak rozkłada na łopatki, nie przesadzam. Są pyszne, “sklejone” z samych naturalnych składników. Znajdziecie w nich orzechy, różnego rodzaju nasiona, suszone owoce, nasiona chia, matcha, maca, zdrowe tłuszcze (m.in. olej kokosowy). Są i bezglutenowe, i bez laktozy i co najważniejsze bez dodatkowego cukru. Ostatnio moje kubki smakowe rozbroił smak batona Farmer ze szpinakiem i cytryną firmy Zmiany Zmiany oraz maca & kakao od Food by Ann. Powiadam Wam, sztos!


Rawnello - kulki mocy


Kolejna pychota, która przeszła moje crash testy. Wolna od dodatkowego cukru, konserwantów, spulchniaczy i wszystkich innych sztuczności. W skład wchodzi: daktyl, orzech laskowy, włoski i migdały, cynamon. Uwaga, uzależniają ;) Oczywiście jest to opcja-gotowiec dla leniucha, bo takie kulki można bez problemu wyczarować w domu. Namoczone wcześniej ulubione orzechy i suszone owoce miksujemy, do przygotowanej masy dodajemy ulubione przyprawy, formujemy kulki i na jakiś czas wstawiamy do lodówki. Gotowe! Proste? Proste ;)

Czekolady COCOA


Jeśli są tu jacyś czekoladoholicy (a wierzę, że tak jest ;)) to jedna z najlepszych opcji czekolad jakie me oczy widziały. W składzie nie znajdziecie białego cukru, ale cukier kokosowy, który ma niski indeks glikemiczny więc śmiało mogą go stosować diabetycy, ponieważ nie powoduje gwałtownych skoków insuliny. Ponadto w składzie: nieprażone ziarno kakaowca, tłuszcz kakaowy, sproszkowane mleko kokosowe, wanilia Bourbon.

Ale, ale Misie malinowe nie popadajmy w euforię i ekstazę. Nie można zapomnieć, że węgle to węgle i ich nadmiar w diecie odwdzięcza się niechcianą oponką tu i ówdzie. Tak więc słodycze na legalu są oczywiście zawsze lepszą opcją, jednak umiar wskazany ;)



Jedno lub kilkudniowe soki warzywne, owocowe, owocowo-warzywne to zawsze zdrowsza i korzystniejsza dla organizmu opcja niż cała reszta dosładzanych rewelacji. Jednak wyciskane soki owocowe w nadmiarze nie są wskazane. Obfitują we fruktozę, która bez błonnika jaki jest obecny w całych owocach działa jak “goły” cukier. Niemniej jednak jeśli lubicie soki, zawsze wybierajcie te w 100% naturalne.

Soki Marwit


To świeżo wyciskane soki, które nie zostały doprawione dodatkowym cukrem, a w ich skład wchodzą tylko naturalne składniki. Na sklepowych półkach coraz częściej można znaleźć wiele innych firm, które oferują takie soki m.in Cymes, Ogrody Natury, Vita Natura.

Soki Sport Food


Firma ma w swojej ofercie m.in. kilka w 100% naturalnych soków o wdzięcznych nazwach: święty spokój, wieczna młodość, piękna skóra, zdrowe serce, słodki detoks, eliksir miłości, wakacyjna przygoda; jest też naturalny izotonik i wiele innych. Wszystkie zawierają tylko i wyłącznie naturalne składniki, nie są dosładzane. To pyszne owocowe i owocowo-warzywne soki zmiksowane z wyobraźnią :)

Sok pomidorowy Tesco


Sok pomidorowy bez żadnych niespodzianek :) Złośliwiec mógłby się doczepić dodanej soli, jednak zerkając na etykiety innych tym podobnych produktów, sok pomidorowy Tesco pod kątem składu wypada naprawdę świetnie. Szkoda jedynie, że jest pasteryzowany, podczas tego procesu uciekają cenne witaminy. Warto sięgać po pomidorowe soki bo są bogate (jak każde przetwory z pomidora) w likopen, czyli przeciwutleniacz pomagający uchronić się przed nowotworami i chorobami cywilizacyjnymi.

“Gorący kubek” od BeneFit i Kubek warzyw


Takie cuda wygrzebałam w jednym ze sklepów zielarskich. Gorące kubki składające się w 100% z warzyw. Bez glutaminianu sodu, aromatów i różnych barwnych polepszaczy smaku i zapachu. Kupiłam, wypróbowałam - dobre. Są dostępne różne kombinacje smaków. To świetna opcja na szybką przerwę w pracy.

Zupa z soczewicy od Marwit

 

Jest wiele opcji takich "cudów-wianków", jednak nie oszukujmy się, większość tego typu produktów (ze względu na skład) nadaje się do kosza, a nie do jedzenia. Tu mamy mały wyjątek :) Zupa-krem gotowiec dla leniuchów, w której skład wchodzi: woda, marchew, soczewica czerwona, przyprawy, czosnek, chili. Niestety nie po wszystkie zupy tej firmy można sięgać w ciemno. Niektóre w swoim składzie mają niepożądanych gości, tak więc bez czytania etykiet ani rusz.

Krótko na “do widzenia”


Przygotowując posiłki do pracy bierzcie pod uwagę swój dzienny rozkład jazdy. Jeśli planujecie trening warto zadbać o trochę większą podaż węglowodanów, które będą naszym paliwem. Jeśli nasz dzień nie zapowiada się intensywnie nie trzeba szprycować się po uszy węglowodanami, można przykładowo postawić na śniadanie białkowo-tłuszczowe. Ale to wszystko zależy od Was. To Wy znacie swój organizm najlepiej. Ja tylko podaję przykłady i staram się pokazać, że przygotowanie pełnowartościowych posiłków do pracy, czy też znalezienie w sklepie zdrowej przekąski, to nie “mission impossible”.

Nie wmawiajcie sobie, że nie ma na to czasu. 15 minut krócej na Fejsbuniu, 15 minut krócej przed tv i już wyskrobaliśmy czas na upichcenie czegoś smacznego do pracy. Ponadto takie zabiegi jak dbanie o składniki diety, o wartościowe i zdrowe produkty, samodzielne przygotowywanie posiłków - kształtują nasze nawyki. Bzdurą jest przekonanie, że jedynie gotowe cateringi dietetyczne są w stanie zagwarantować nam zdrowy sposób odżywiania. Uwierz w siebie i w to, że jedyna odpowiednia osoba, która może zadbać o Ciebie to TY SAM!


To dopiero początek propozycji wyżerki jaką można porwać ze sobą do pracy. C.D.N tak więc stay tuned ;)